Ostatnio będąc na zakupach w galerii handlowej, w drogerii Vica natrafiłam na lakiery hybrydowe. Mając na względzie to, że pracuję w tych samych godzinach co hurtownie z profesjonalnymi kosmetykami, kupiłam na wypróbowanie produkty, jak się później okazało polskiej marki Provocater.
Produkty które kupiłam to:
- lakier 04 young skin
- baza & top
Zaletą tych hybryd jest gama kolorystyczna. Wzięłam bazę i top w jednym bo potrzebowałam oba, a nie znałam tych kosmetyków na tyle, by w nie inwestować więcej pieniędzy. Z drugiej strony wychodzę z założenia, że jak coś jest od wszystkiego to jest do niczego, ale ryzyk - fizyk.
A propos ceny 29,00 - kosztują tyle co Semilac, przy których jednak zostanę.
Provocater ma bardzo gęstą konsystencję. Wręcz się ciągnie i ja (zaznaczam, że nie jestem profesjonalistką) nie umiem go rozprowadzić. Przymierzałam się do niego już trzy razy. Próbowałam cieniutko rozprowadzić - robią mi się smugi od pędzelka. Grubsza warstwa z kolei beznadziejnie wyglądała. Starałam się nie zalać skórek, ale mam wrażenie że ten lakier trochę się kurczy w lampie i wygląda to później nieestetycznie. Tak jakbym malowała nieprecyzyjnie. Do tego pędzelek jest duży, długi i odkręcił się od nakrętki, przez co chwiał się na wszystkie strony. Bazę rozprowadzało mi się dobrze, ale trzymała się u mnie maksymalnie 1,5 tygodnia. Co prawda ja pracuję w sklepie z materiałami budowlanymi i często gdzieś zahaczę tymi paznokciami, ale mimo to uważam, że jest to i tak zdecydowanie za krótko.
Ogólnie lakiery te mnie nie przekonały. Być może, muszę jeszcze nabrać doświadczenia. Na razie zostanę przy Semilacu i Estetiq, chociaż nie zarzekam się, że nie wrócę kiedyś do Provocater.
Na zdjęciach powyżej mam nałożone dwie warstwy lakieru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz